Przechadzając się ulicami Poznania podczas gorącego, ciekawego i jak się później okaże przyjemnego sobotniego wieczora możemy spotkać dziesiątki, setki a może nawet i tysiące ludzi. Każdy z nich przecina naszą drogę i to od nas zależy czy będziemy szli równolegle, ciągle ją przecinali czy pójdziemy w zupełnie innych kierunkach. Co by dużo nie owijać w bawełnę dokładnie tak wyglądało i to wyjście. Jednak nie było by w nim nic dziwnego gdyby nie dama, która minęła mnie jadąc sobie spokojnie na rowerze. Spojrzałem na jej twarz przyjazna, uśmiechnięta i urocza, wzrokiem zszedłem nieco niżej i niżej ... Moim oczom wyłoniły się najpiękniejsze nogi jakie do tej pory miałem okazję ujrzeć.
Ich delikatnie brązowawy kolor w blasku zachodzącego słońca pieścił moje oczy jak słoiczek Nutell'i® zjedzony bez żadnych wyrzutów sumienia. Ich gładkość przypominała taflę wody w bezwietrzny dzień w najbardziej przeźroczystym zbiorniku wodnym tego świata. Proporcje nóg do ciała nie dawały żadnych złudzeń, były wszak biologicznie perfekcyjne. Można było bez ogródek określić je jako nogi doskonałe - nogi bogini. Posiadaczka takich nóg może powalać na ziemię każdego śmiertelnika. Jędrność i napinanie się mięśni podczas jazdy na rowerze powodowała ciarki i wgniatanie mojej śmiertelnej osoby w glebę.
Zapewne wiele z was pomyśli, że jeśli mężczyzna ogląda się za kobietą to w jego głowie pojawiają się jedynie myśl "Ale bym ją zerżnął", "Jest zajebistą sztuką", ... i wiele wiele więcej tym podobnych tekstów. Jednak nie zawsze tak jest.
Osobiście uważam, że spotkałem najlepsze nogi na świecie, jednak nie poznając właścicielki tychże nóg nie oznacza, że chce wskoczyć z nią, choć bardziej poprawnie by było stwierdzić z Tymi nogami, do wyrka :P
Wszak uroda to tylko zewnętrze i mimo iż ktoś będzie idealny to o wiele za mało. Bycie perfekcyjnym tylko w jednej kwestii nie sprawia, że jesteś perfekcyjny. Jesteś wyłącznie osoba o idealnej jednej cesze, jednak przy milionie innych ta jedna blednie jak plama na, którą użyli byśmy Vanish'a®
Prawdopodobnie dama na rowerze miała by jeszcze sporo innych atutów, które mogły by przemówić, że jest osobą idealną. Jednak pojawiła się równie szybko jak zniknęła. I moja, prawdopodobnie jedyna okazja w życiu, by poznać tę damę została zaprzepaszczona na chwilowym zaspokojeniu mojego zmysłu wzroku i złudnym zadowoleniu. Zamiast jak na prawdziwego mężczyznę przystało zagajenie rozmowy i poznanie tejże damy o boskich nogach.
Morał tej bajki jest prosty i zapewne wszystkim dobrze znany.
Nie zagadałeś, przegrałeś i pizdeczką pozostałeś :D
0 komentarze: