Jestem królem

By | 14:20 1 comment

Któż z nas nie kocha przygód, gór oraz wyzwań. Przygody są czymś co najbardziej nas rozwija pozwala poznać samych siebie w niecodziennych, zmiennych warunkach. Uwaga są mocno uzależniające, jednakże z takimi uzależnieniami warto żyć :P
Góry miejsce spokoju, oddalenia się od zgiełku miejskiego czy obejrzenia natury w pełnej okazałości. Czyli wszystko czego potrzeba każdemu kto chciałby totalnie odciąć się od codziennego życia miejskiego. Na koniec wyzwania, takie realne postawione z określonymi celami i ramami czasowymi są czymś co buduje nasz charakter, czymś co sprawia, że stajemy się silniejsi, czymś co pokazuje nam, że możemy osiągnąć nieosiągalne.

Jako typowa osoba, która kocha przygody, góry i wyzwania pewnego wieczora zrodziła mi się myśl jak spędzić majówkę. Pomysł był niecodzienny, przez większość określany jako niewykonalny i nierealny. Co jeszcze zwiększyło chęć jego wykonania. Postanowiłem biorąc 3 dni urlopu zdobyć całą Koronę Polskich Gór. Do korony wlicza się 28 szczytów usytuowanych w całej Polsce. Rekord Polski to 72h na wszystkie wraz z przemieszczaniem się pomiędzy, coś niesamowitego. Mój cel nie był tak szalony i w grę wchodziło 10 dni samotnego zdobywania szczytów. Ze względów na warunki pogodowe, zmęczenie i inne nieprzewidziane opóźnienia nie można było zaplanować tej wyprawy, pod kątem noclegów, ilości szczytów itp. Tak więc wszystko co należało by planować czyli: jaki szlak, jaka pogoda,  jak tam dojechać, gdzie spać co zjeść, kiedy sklepy zamknięte xD planowałem z dnia na dzień, choć poprawniej napisać z nocy na noc.

W ciągu tych męczących, upalnych majówkowych 10 dni udało mi się zrealizować ten jakże niecodzienny plan. W tym czasie przeszedłem prawie 300 km po górach,  wybitność wszystkich zdobywanych szczytów przekroczyła 16 km, samochodem przemierzyłem przeszło 3000 km. Zapewne liczby te budzą niedowierzanie, ale jako typowy ścisłowiec wszystko policzyłem :P
Podczas wyprawy, miałem okazję wchodzić po kolana w śniegu na szczyt polski, o północy na Łysice, z mamą pojechać na Szczelinie Wielki, stać się przewodnikiem tatrzańskim na Dolinę Pięciu stawów. Tak więc nie była to tylko i wyłącznie gonitwa szczyt za szczytem, choć dodam, że z Turbacza zdarzyło mi się uciekać przed burzą :) 




Dziś śmiało mogę powiedzieć JESTEM KRÓLEM, Jestem majówkowym królem Polskich Gór xD Cel osiągnięty w 110 % teraz chwila odpoczynku przed realizacją kolejnych celi. Pamiętajcie wszystko jest możliwe jeśli tego chcecie.  



Starszy post Strona główna

1 komentarz:

  1. I to mi się podoba :) Mega wyprawa z niecodziennym celem. Piona i oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń