Nirwana - termin
używany w religii i filozofii indyjskiej. W buddyzmie jest to wyjście z sansary,
cyklu narodzin i śmierci. Osiągnięcie nirwany powoduje uwolnienie się od
cierpienia, którego źródłem jest niewiedza. Jest to wyzwolenie się od wszelkich
ziemskich pragnień, stan czystej doskonałości. Można śmiało powiedzieć, że
osiągnięcie nirwany jest czymś niewyobrażalnie pięknym. Czym dokładnie to
musicie już sami poczytać u źródeł nie mam zamiaru robić wam wykładu.
Dla większości z nas
jest to coś co nie istnieje, ponieważ według nich doskonałości nie ma. Jest to
bardzo smutne stwierdzenie, ponieważ nawet wiara w taki stan zaniknęła. Jednak
chciałbym wam dać iskierkę nadziei. Taki stan istnieje i możecie do tego dążyć
i nielicznym uda się osiągnąć oświecenie dochodząc do nirwany.
Co jeśli powiedział bym
wam, że jestem na dobrej drodze realizacji ścieżek do osiągnięcia nirwany ??
Zapewne pomyślicie, że jestem, szalonym narcyzem, któremu mocno coś jebło na
dekiel. Może tak może nie. Ci co mnie znają wiedzą jaki jestem. Wiecznie
szczęśliwy, nieistotne co robię, gdzie jestem i z kim jestem. Nie potrzebuje
niczego od życia. Potrafię cieszyć się dowolnymi rzeczami i czynnościami jakie
akurat są wokół mnie. Podobno jestem pomocną osobą, która chce zmienić świat i
na wszelkie zło odpłacić dobrem. Nie czuję nienawiści ... do nikogo. Potrafię
szaleć jak świr i wyciszyć się spoglądając w własną duszę. Nirwana dla mnie ma
dodatkowo jeszcze jeden - inny stan. Mianowicie samoczynne wywoływanie stanu euforii, ekstazy, czy podniecenia. Nie jestem związany z religiami dharmicznymi jak i z żadnymi innymi i nie chce zmieniać
znaczenia nirwany więc nazwijmy to do czego dążę nirwaną Norberta.
Kiedyś potrzebowałem narkotyków,
aby osiągnąć taki efekt. Dziś posiadłem taki poziom, że potrafię być naćpanym
24 godziny na dobę nie używając żadnych środków odurzających. Na potwierdzenie
przytoczę słowa znajomego, podczas jednej z imprez w klubie: "Ziomek oni
myślą, że jesteś najbardziej naćpany, na tej imprezie." Powodem był
zapewne mój jakże szalony "taniec". Jednak jedyną substancją
odurzającą jaką zastosowałem kilka godzin wcześniej to jedno somersby. Podobno
ma takiego kopa, że ludzie wstają z grobów :P
Kolejna ciekawa
historia zdarzyła się parę dni temu. Wypiłem dwa piwa w pubie na mieście następnie
zmierzałem ze znajomymi do jednego z klubów w Poznaniu. Koledzy, z którymi
wyruszyłem, byli już nieźle dziabnięci :D Jednak ochroniarz popatrzył na mnie.
I powiedział: "Pan nie wejdzie" zapytałem grzecznie dlaczego "Bo
jest Pan za bardzo najebany" :D Ubaw miałem wtedy nieziemski, ale cóż
zdarza się, że trzeźwy może być najbardziej najebany :P To taki mój stan
nirwany. Oczywiście w dyskusję z ochroniarzem nie wchodziłem bo nie miało to najmniejszego
sensu i było by stratą mojego czasu :)
0 komentarze: